Fedora 29 Release Party na Jesieni Linuksowej (sprawozdanie)

Uczestnicy Release Party: robimy zdjęcie grupowe. Fot.: Julita Inca Chiroque.

Podczas tegorocznej Jesieni Linuksowej zorganizowaliśmy Fedora 29 Release Party. Jest to impreza organizowana w wielu miejscach na świecie z okazji wydania nowej wersji Fedory. Jest prawdopodobne, że była to w ogóle pierwsza impreza Fedora 29 Release Party na świecie (z okazji bieżącej wersji), bo oficjalny plakat reklamowy nie był jeszcze gotowy i nawet nikt się o niego nie upominał.

Znowu jako organizator muszę zastrzec, że mogłem tę imprezę odebrać inaczej, niż ktoś patrzący z boku, ale z drugiej strony więcej wiedziałem, co się działo za kulisami.

W party wzięli udział uczestnicy Jesieni Linuksowej. Wśród organizatorów mieliśmy dwóch ambasadorów Fedory: Julitę Incę Chiroque z Peru i Dominika „Rathanna” Mierzejewskiego z Polski. Julita, jak zawsze, przywiozła mnóstwo balonów z logami Fedory i GNOME’a, a Matej Marušák z Red Hata przywiózł z Brna naklejki z logiem Fedory i inne gadżety.

Na samo wydarzenie zaplanowaliśmy mało czasu, bo tylko 25 minut. Krótko, ale na początku wydawało nam się, że to wystarczy. Długo zastanawialiśmy się z czego takie release party powinno się składać. Nie było potrzeby opowiadania uczestnikom co to jest Fedora, bo w tym gronie każdy to wiedział. Warto było wspomnieć co jest nowego w tej wersji w porównaniu z poprzednimi, ale nikt nie potrafił wymienić żadnej innej nowości, oprócz modułowości (ang. modularity).

Najważniejszym punktem imprezy był, oczywiście, tort z logiem Fedory. Aby jednak nie był to jedyny punkt postanowiliśmy opowiedzieć co to jest Fedora Accounts System: jak założyć sobie konto i zostać współautorem Fedory. Chcieliśmy też wspomnieć o systemie odznak i o tym, że odznaka będzie się należała również za uczestnictwo w Fedora Release Party. Ustaliliśmy, że opowie o tym Julita, bo miała największe doświadczenie z nas wszystkich. Jednak w trakcie imprezy Matej, który akurat miał laptop podłączony do projektora i był blisko mikrofonu, opowiedział o wszystkim i pokazał przykłady na ekranie. Zrobił to na tyle doskonale, że nie trzeba było już nic więcej dodawać.

Okazało się, że 25 minut to o wiele za mało. Następne prelekcje musiały trochę poczekać. Ale myślę, że nikt nie żałował. Nawet jeśli ktoś nie dał się przekonać do używania Fedory (kosztem innych dystrybucji), to przynajmniej tort smakował.